Walka z pandemią wywołaną wirusem SARS-Cov-2 przybiera coraz to nowe formy działania. Wiele państw decyduje się na wykorzystanie nowych technologii do walki z pandemią w postaci specjalnego oprogramowania na smartfony. Podstawową funkcją aplikacji jest poinformowanie użytkowników o możliwym kontakcie z osobą zarażoną, a następnie odizolowania takich osób od reszty społeczeństwa. Pytanie jakie się nasuwa, to czy korzystanie z tego typu aplikacji, która wykorzystuje technologie Bluetooth czy GPS do zbierania danych użytkowników, jest aby na pewno bezpieczne? Faktem jest, że wirus rozprzestrzenia się z niebywałą szybkością. Dotychczasowe próby walki z wirusem SARS-Cov-2 okazują się nie być wystarczające, natomiast izolacja ma katastrofalne skutki nie tylko dla gospodarki światowej, ale również dla zdrowia psychicznego całego społeczeństwa. Zatem czy nowe technologie stanowić będą złoty środek do walki z wirusem SARS-Cov-2? Podstawowym niebezpieczeństwem, związanym z korzystaniem z tego typu aplikacji, jest ograniczenie prywatności obywateli. Dla przykładu wskazać należy stan Karnataka leżący na południu Indii, nie tylko za pomocą aplikacji wprowadził rejestrację danych dotyczących lokalizacji użytkownika podczas kwarantanny, ale wymusza również wykonywanie selfie dla wykazania przez użytkownika, że pozostaje on w czasie kwarantanny w domu.
Wiele państw azjatyckich już dawno zdecydowało się na śledzenie obywateli za pomocą nadzoru elektronicznego. Wprowadzona w Singapurze aplikacja w Trace Together stanowi wzór do naśladowania nie tylko dla innych Państw (Australia, Polska), ale również dla podmiotów komercyjnych takich jak Apple czy Google. Aplikacja wykorzystuje Bluetooth w celu ustalania informacji dotyczących osób, z którymi mógł spotkać się użytkownik aplikacji. W przypadku zachorowania użytkownika na Covid-19, istnieje możliwość prześledzenie trasy poruszania się osoby zarażonej, a przez to ustalenia potencjalnych nowych zarażonych.
Ciekawe rozwiązanie zostało wprowadzone przez Australię, aplikacja COVIDSafe również zapisuje (a także szyfruje) informacje o spotkaniach użytkowników. W przypadku potwierdzenia zachorowania przez jednego z użytkowników, pozostali użytkownicy, którzy mieli z nim styczność z osobą zarażoną na odległość 1,5 m, zostaną poinformowani o znalezieniu się w grupie ryzyka.
Niedawno również Polska zdecydowała się na przygotowanie aplikacji do walki z epidemią. Na zlecenie Ministerstwa Cyfryzacji, w Polsce została wprowadzona aplikacja ProteGO Safe. Aplikacja ma spełniać zbliżone funkcje do modelu aplikacji z Singapuru, czy aplikacji stosowanej w Australii. Ma bowiem zbierać informacje o napotkanych przez użytkownika urządzeniach i informować o spotkaniach z osobami chorymi. Zgodnie z zapewnieniami rządzących, użytkownicy aplikacji mają pozostać w pełni anonimowi. Ministerstwo Cyfryzacji wskazuje, że na każdym etapie prac nad aplikacją publikowane będą kody źródłowe aplikacji co ma z kolei potwierdzić przejrzystość oraz transparentność prac nad aplikacją.
Pierwotnie rząd zakładał, że użytkownicy aplikacji ProteGo Safe będą bardziej uprzywilejowani względem innych obywateli. Dodatkowe uprawnienia przysługujące użytkownikom aplikacji miały polegać na chociażby szerszym dostępie do sklepów w galeriach handlowych – osoby te wpuszczane byłyby do sklepów ponad limity osobowe obowiązujące w czasie epidemii. Finalnie, rząd wycofał się jednak z wprowadzenia tego typu przywilejów.
Niewątpliwie decydujące dla skuteczności elektronicznych form walki z pandemią jest skala ich wykorzystywania. Zasadnicze pytanie powinno brzmieć, czy rządy państw w celu walki z pandemią są w stanie zagwarantować użytkownikom aplikacji bezpieczeństwo przetwarzania ich danych oraz powstrzymać się od pokusy wykorzystania danych do innych celów aniżeli do walki z epidemią.